Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6

Temat: Konserwacja wewnętrznych stron blach.

  1. #1
    teg
    Gość

    Domyślnie Konserwacja wewnętrznych stron blach.

    Napisałem słowo, to napiszę zdanie Sposób ten "opracowałem" po swoich nieudanych doświadczeniach z próbami ratowania Felicji i po rozmowach z doświadczonym blacharzem, który już niestety poszedł na emeryturę i nie chce mu się nic robić - a szkoda, bo wiedział, co robi.

    Wydaje mi się, że korozja w niektórych modelach bierze się stąd, że nikt ich nie konserwuje. Jedne mają dobrze ocynkowane blachy i przemyślaną konstrukcję (nie jak w Civic VI gen., gdzie spawy łączące tylne nadkole z progiem są na wierzchu, pomalowane tylko lakierem i narażone na uderzenia kamieni), innym trzeba "pomagać" i odnawiać konserwację fabryczną - a kto to robi? Kto sprawdza stan fabrycznej warstwy bitumicznej i odnawia ją co kilka lat ("parcieje" i pęka jak guma, w szczeliny wchodzi woda, zimą to zamarza i rozsadza szczeliny jeszcze bardziej, wiosną się to roztapia i... o rety, wyszły "purchle" po zimie. No właśnie, zauważyłem, że przez długie mrozy raczej nie rdzewieje, tylko jak się ociepli - może właśnie dlatego? Czy ktokolwiek co kilka lat odnawia konserwację profili wewnętrznych? Między blachami w samochodzie (np. miedzy warstwami podłogi) fabrycznie jest wstrzyknięta substancja która wypełnia przestrzeń i wypiera wilgoć. Ona też traci swoje właściwości z czasem. Niektórzy zastanawiają się, po co są te dziwne gumowe/plastikowe kółeczka-koreczki w podłodze, wewnątrz nadkola w okolicach łączenia z progiem? Ale o konserwacji profili zamkniętych może napiszę innym razem. Teraz kilka słów o karoserii.

    Przede wszystkim - czego już nie uratujemy i czego nie warto próbować ratować? Należy sobie uświadomić, że korozja idzie od wewnętrznej strony blachy. Uszkodzenia warstw zabezpieczających i ocynku od wewnątrz nadkola - kamienie, uszkodzenia ("parcieje") warstwy bitumicznej od jej wieku, źle zaprojektowane łączenia elementów... Niestety ale jeśli widać ją już na lakierze - bąble, wykwity - to prawdopodobnie jest już za późno, chyba, że powstały w miejscu uszkodzenia lakieru "do blachy". Próbowałem nie raz ratować coś takiego - szlifować do gołej blachy, na to środek antykorozyjny, podkład itp... . Ale to nie ma sensu, bo jeśli poszła korozja od wewnątrz, to nawet czasem nie zauważymy takich "kropeczek" z rdzy w szlifowanym metalu albo takiego jej specyficznego ciemniejszego odcienia - to właśnie blacha, że tak to sobie nazwę, "przesiąknięta" korozją od wewnątrz - do wyrzucenia.
    Oczywiście że "a bo mnie, a bo sąsiadowi, a bo to blacharze to robią" - bo mają z tego pieniądz, a za rok, jak będzie duużo szczęścia to dwa, blacharz znów zarobi na tym. Szczególnie jak użyje szpachli, która elegancko wchłania wodę. Kiedyś się ubytki po usunięciu korozji cynowało i to działało - ale wiadomo że szpachla jest dużo łatwiejsza w nałożeniu i obróbce, no i tańsza. Blacharze (kiepscy czyli większość) szlifują od zewnątrz blachę która koroduje od wewnątrz, może i dadzą jakiś podkład, na to szpachla, podkład, lakier i klient się cieszy przez rok, może dwa A od środka koroduje dalej. Co wtedy robić? Pozostaje wycięcie całego elementu lub części - "reperaturki" - ale trzeba to dobrze zabezpieczyć, bo raz że blacha przegrzana od spawania szybciej koroduje, dwa że szpachla chłonie wilgoć.

    No dobrze, jak więc zabezpieczać i jak walczyć jeśli w porę zauważyliśmy, wkładając głowę w nadkole , że korozja pojawia się od wewnątrz? Napiszę, jak wrócę, bo muszę jechać

  2. #2

  3. #3
    Moderator Avatar Tytan
    Zarejestrowany
    paź 2010
    Skąd
    3M
    Postów
    16,355
    Podziękowano Thanks Given 
    3,373
    Podziękowano Thanks Received 
    206
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    10

    Domyślnie

    Cytat Napisał teg Zobacz post
    Napisałem słowo, to napiszę zdanie Sposób ten "opracowałem" po swoich nieudanych doświadczeniach z próbami ratowania Felicji i po rozmowach z doświadczonym blacharzem, który już niestety poszedł na emeryturę i nie chce mu się nic robić - a szkoda, bo wiedział, co robi.

    Wydaje mi się, że korozja w niektórych modelach bierze się stąd, że nikt ich nie konserwuje. Jedne mają dobrze ocynkowane blachy i przemyślaną konstrukcję (nie jak w Civic VI gen., gdzie spawy łączące tylne nadkole z progiem są na wierzchu, pomalowane tylko lakierem i narażone na uderzenia kamieni), innym trzeba "pomagać" i odnawiać konserwację fabryczną - a kto to robi? Kto sprawdza stan fabrycznej warstwy bitumicznej i odnawia ją co kilka lat ("parcieje" i pęka jak guma, w szczeliny wchodzi woda, zimą to zamarza i rozsadza szczeliny jeszcze bardziej, wiosną się to roztapia i... o rety, wyszły "purchle" po zimie. No właśnie, zauważyłem, że przez długie mrozy raczej nie rdzewieje, tylko jak się ociepli - może właśnie dlatego? Czy ktokolwiek co kilka lat odnawia konserwację profili wewnętrznych? Między blachami w samochodzie (np. miedzy warstwami podłogi) fabrycznie jest wstrzyknięta substancja która wypełnia przestrzeń i wypiera wilgoć. Ona też traci swoje właściwości z czasem. Niektórzy zastanawiają się, po co są te dziwne gumowe/plastikowe kółeczka-koreczki w podłodze, wewnątrz nadkola w okolicach łączenia z progiem? Ale o konserwacji profili zamkniętych może napiszę innym razem. Teraz kilka słów o karoserii.

    Przede wszystkim - czego już nie uratujemy i czego nie warto próbować ratować? Należy sobie uświadomić, że korozja idzie od wewnętrznej strony blachy. Uszkodzenia warstw zabezpieczających i ocynku od wewnątrz nadkola - kamienie, uszkodzenia ("parcieje") warstwy bitumicznej od jej wieku, źle zaprojektowane łączenia elementów... Niestety ale jeśli widać ją już na lakierze - bąble, wykwity - to prawdopodobnie jest już za późno, chyba, że powstały w miejscu uszkodzenia lakieru "do blachy". Próbowałem nie raz ratować coś takiego - szlifować do gołej blachy, na to środek antykorozyjny, podkład itp... . Ale to nie ma sensu, bo jeśli poszła korozja od wewnątrz, to nawet czasem nie zauważymy takich "kropeczek" z rdzy w szlifowanym metalu albo takiego jej specyficznego ciemniejszego odcienia - to właśnie blacha, że tak to sobie nazwę, "przesiąknięta" korozją od wewnątrz - do wyrzucenia.
    Oczywiście że "a bo mnie, a bo sąsiadowi, a bo to blacharze to robią" - bo mają z tego pieniądz, a za rok, jak będzie duużo szczęścia to dwa, blacharz znów zarobi na tym. Szczególnie jak użyje szpachli, która elegancko wchłania wodę. Kiedyś się ubytki po usunięciu korozji cynowało i to działało - ale wiadomo że szpachla jest dużo łatwiejsza w nałożeniu i obróbce, no i tańsza. Blacharze (kiepscy czyli większość) szlifują od zewnątrz blachę która koroduje od wewnątrz, może i dadzą jakiś podkład, na to szpachla, podkład, lakier i klient się cieszy przez rok, może dwa A od środka koroduje dalej. Co wtedy robić? Pozostaje wycięcie całego elementu lub części - "reperaturki" - ale trzeba to dobrze zabezpieczyć, bo raz że blacha przegrzana od spawania szybciej koroduje, dwa że szpachla chłonie wilgoć.

    No dobrze, jak więc zabezpieczać i jak walczyć jeśli w porę zauważyliśmy, wkładając głowę w nadkole , że korozja pojawia się od wewnątrz? Napiszę, jak wrócę, bo muszę jechać
    niestety mam przyklad dokladnie tego o czym mowisz wrzuce fotki z wieczora jak wygladal element przed, po szlifowaniu i po roku.
    udokumentowalem to w sumie niechcacy. lakiernik potwierdzil ze przeoczyli to i tak jak piszesz ze bedzie trzeba wyciac ten kawaleczek

  4. #4
    inhalt
    Gość

    Domyślnie Test środków do konserwacji

    Czekam i czekam... na ten opis.
    To może wrzucę jeszcze ciekawy test: http://www.w114-115.org.pl/j/index.p...ztat&Itemid=28

    Moim zdaniem daje do myślenia.

  5. #5
    Aztec
    Gość

    Domyślnie

    Cytat Napisał teg Zobacz post
    Napisałem słowo, to napiszę zdanie Sposób ten "opracowałem" po swoich nieudanych doświadczeniach z próbami ratowania Felicji i po rozmowach z doświadczonym blacharzem, który już niestety poszedł na emeryturę i nie chce mu się nic robić - a szkoda, bo wiedział, co robi.


    Witam Cie bo widzę że byłeś użytkownikiem Felicii. Sprawa konserwacji lub odnowienia konserwacji profili zamkniętych nie jest taka oczywista jak piszesz. Moje zdanie na ten temat jest trochę inne. Wiadomo że Felicia nie była ocynkowana i każdy najmniejszy babol należy bacznie zakonserwować i pokryć farbą. A już jak się dzieje coś od środka to już jest na pewno za późno jak się pojawi na zewnątrz. W Felicii tylnia klapa przede wszystkim rdzewieje ponieważ wewnątrz profilu klapy jest półka powstała po zgrzaniu dwóch elementów. I nawet gdyby ten profil był od środka ocynkowany i zakonserwowany to żadne zabezpieczenie nie wytrzyma jak na nim stoi woda która nie ma jak z tego naturalnie spłynąć. Sprawę może by trochę uratowało nałożenie jakieś masy po której woda by zjechała. Myślę że nie rdzewieją głównie te auta z których jest dobrze odprowadzona woda. Na dowód sprawdź jak wyglądają drzwi w Felicii gdzie woda ładnie spływa , odpływy się nie zapychają a jak wygląda podszybie i odpływy stamtąd które są za małe i niewłaściwie umieszczone a które prowadzą do zalewania dywaników. Pozdr

  6. #6
    goralek
    Gość

    Domyślnie

    no i teg zabrał się za rudą i dalej nie pociągnie tematu a szkoda

Tagi dla tego tematu

Zakładka

Zakładka

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •