To miało być zwinne, ekonomiczne auto do jazdy po mieście. Okazało się, że zamiast deklarowanych przez producenta sześciu spala prawie 14 litrów benzyny na 100 km.
Andrzej Berezowski z Rzeszowa kolejnymi generacjami Toyoty Yaris jeździ od 2001 roku. Obecny samochód to trzeci z kolei egzemplarz tego modelu - wprowadzona w ubiegłym roku najnowsza generacja miejskiej Toyoty. Pan Andrzej kupił go w listopadzie ubiegłego roku. Był jednym z pierwszych kierowców w Polsce, którzy zamówili nowość japońskiego producenta. Nawet zamieszczono zdjęcie rzeszowianina w firmowym magazynie Toyoty, jako klienta wiernego Yarisowi.
Nie oszczędzał
- Długo się nie zastanawiałem. Poprzednimi dwoma Yarisami jeździłem 10 lat. Spisywały się bez zarzutu. Żadnych awarii, profesjonalna obsługa serwisowa i co najważniejsze, niskie zużycie paliwa. Oba egzemplarze w mieście spalały najwyżej 6-7 litrów benzyny – opowiada kierowca.
Nowiutką Toyotę pan Andrzej odebrał z podrzeszowskiego salonu na początku listopada. Miejskie autko doposażył w nowoczesną automatyczną skrzynię biegów, bogaty system audio, kamerę cofania, a nawet dotykowy wyświetlacz. Efekt. Z wyjściowych 41500 zł cena urosła do 60 000 zł. Nowy samochód miał nie tylko cieszyć właściciela bajerami, ale także ekonomicznie połykać kilometry.
- Jednak po przejechaniu dwustu kilometrów zorientowałem się, że coś jest nie tak. Komputer pokładowy pokazywał spalanie na poziomie 14-15 litrów benzyny. Pojechałem z reklamacją do serwisu. Mechanicy nie stwierdzili usterki i zalecili zmianę stylu jazdy - mówi Berezowski.
Kolejnych sto kilometrów przejechał jeszcze delikatniej. Poziom spalania się nie zmniejszył. Wizyta w serwisie znowu nie wykazała usterki.
- Pomyślałem, że może sytuacja sama się unormuje. Niestety, tak się nie stało. Dzisiaj moja Toyota Yaris ma 1600 km przebiegu i pali nawet 14 litrów na setkę. Na 40-litrowym baku robię 250-280 kilometrów – żali się kierowca.
Ulica to nie laboratorium
W serwisie Toyoty w Krasnem k. Rzeszowa potwierdzają, że auto było diagnozowane dwukrotnie. - Żadnej usterki jednak nie znaleźliśmy. Według nas wina leży po stronie kierowcy, który jeździ na zbyt krótkich dystansach. Samochód nie może się nawet zagrzać - rozkłada ręce Tomasz Zawalski z firmy Dakar.
Jeszcze inaczej wysokie spalanie tłumaczono w warszawskiej centrali Toyota Motor Poland. Andrzej Berezowski otrzymał odpowiedź, że deklarowane w katalogu 6,2-litra na setkę to wartość osiągnięta w warunkach laboratoryjnych. „O ile Autoryzowana Stacja Obsługi nie stwierdzi żadnych nieprawidłowości technicznych w aucie, zużycie paliwa w poza laboratorium zależy ściśle od stylu jazdy, warunków drogowych, pory roku i nie może być wprost porównywalne z warunkami laboratoryjnymi” – pisze w mailu do pana Andrzeja Karolina Nonas z TMP.
- To śmieszne tłumaczenie. Przecież wiadomo, że samochody jeżdżą po drogach, a nie w laboratorium. Kupując to auto liczyłem przede wszystkim na oszczędną jazdę. Czuję się oszukany przez Toyotę – ripostuje Berezowski.
Obiecują pomoc
Po naszej interwencji obiecano jednak kompleksowo zbadać sprawę. - Bo nawet poza laboratorium o takim wzroście nie może być mowy. Dwa-trzy litry więcej rozumiem, ale nie siedem - przyznaje Jarosław Bąk z TMP.
- Nasi specjaliści z Warszawy skontaktują się z dealerem i zaproponują szczegółowy pomiar zużycia paliwa w aucie pana Berezowskiego. Oczywiście na koszt Toyoty. W ten sposób postaramy się ustalić poziom spalania w różnych warunkach eksploatacji. Na tej podstawie zdecydujemy co dalej – dodaje Robert Mularczyk z TMP.
źródło: regiomoto.pl
Od siebie dodam, że jest to Yaris (najprawdopodobniej) z silnikiem 1.3
Zakładka