Pokaż wyniki od 1 do 1 z 1

Temat: Ford WF0LXXGCBLCS17744

  1. #1
    Znawca tematu
    Zarejestrowany
    wrz 2014
    Postów
    13,314
    Podziękowano Thanks Given 
    181
    Podziękowano Thanks Received 
    230
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    26

    Domyślnie Ford WF0LXXGCBLCS17744

    Ford Focus
    VIN: WF0LXXGCBLCS17744

    Przebieg w ogłoszeniu 187 000 km
    https://webcache.googleusercontent.c...nt=firefox-b-d

    Holandia:
    22.02.2022 - 273 337 km
    Z raportu autoDNA:

    2017-02-02
    171 806 km
    ZGŁOSZONO ODCZYT DROGOMIERZA

    2013-01-07
    PIERWSZA REJESTRACJA POJAZDU
    Opowiem Wam dziś historię mojej próby (na szczęście niedoszłej) zakupu używanego samochodu z zagranicy od handlarza.


    A więc po kolei: szukałem auta w kombi do 30 tys. zł, raczej z dieslem, wiadomo jak najmniejszy przebieg, dobre wyposażenie mile widziane. Po kilkutygodniowych poszukiwaniach wybrałem się obejrzeć Lagunę 3, fajne auto, ale to nie do końca to, czego szukałem. Kilka wyszukanych aut później, w końcu znalazłem Forda Focusa mk3 2012 1.6 TDCi 105 km Econetic w nadwoziu kombi. I tutaj historia nabiera tempa. Wyposażenie bogate, pełne skóry, wersja Titanium, przebieg niski - 187000 km. Fajnie, telefon do sprzedającego, czy mogę podjechać obejrzeć, (był wtorek) tak, ale dziś już za późno. Dobra, więc podjeżdżam w środę do sprzedającego naprzeciwko szpitala Bródnowskiego obejrzeć tego rodzynka (wyszedłem specjalnie wcześniej z pracy żeby zdarzyć) i oglądam auto. Pierwsze wrażenie - no spoko, wyróżnia się, czarny z chromem, na alu, naprawdę ładny. Wow, te skóry w środku fajnie wyglądają, chociaż trochę już pogniecione.

    Teraz seria pytań z mojej strony do osoby, która mi pokazywała auto.

    Nie był zalany, popowodziowy?

    Licznik nie kręcony? Mówi Pan że przebieg oryginał?

    Co mu dolega? Co Pan o nim powie?

    Co Pan w nim robił?

    Czemu Pan sprzedaje?

    Sprzedający był rozmowny jakby musiał mi płacić za każde powiedziane słowo, każda informacja była zdawkowa i jakby na odczepke. Dowiedziałem się, że auto nie było zalane, przebieg oryginał, sprzedaje bo wyłożył kasę i potrzebuje ją z powrotem, zrobił polerkę na karoserii i nic poza tym. Serwisowany w ASO. Aha no i ważna sprawa, auto sprowadzone z Holandii. Niestety nie ma żadnej książki serwisowej itp.. Różnie bywa, kij z tą książką, czy da się Pan przejechać? Jasne, to kierunek S8 do zawrotki przy Ikei, i przy Polonezie z powrotem na Kondratowicza. Hmm, fajnie jedzie jak na 105 km, 6 biegów, start/stop (w prywatnym aucie dla mnie nowość), średnie spalanie 5,5 litra, przy tych cenach paliwa fajnie, a przy tych co będą jeszcze fajniej. Dobra, oglądamy go jeszcze raz dookoła, wnętrze, silnik, bagażnik. Spoko, robi lepsze wrażenie niż Laguna, będzie bardziej ekonomiczny, może nawet bardziej przestronny. Pytanie do sprzedającego - czy zgadza się Pan na sprawdzenie auta na stacji? Odpowiedź twierdząca kieruje mnie myślami w dobrą stronę, w końcu zmienię auto. Na kolejny dzień tj. czwartek umówiłem się do ASO na sprawdzenie auta przed zakupem (przy Polonezie). Cena sprawdzenia 349 zł mechanika i komputer, badanie powłoki lakierniczej dodatkowo 89 zł. Szybka kalkulacja, kurde kasy sporo, jednak to nie auto za 50 tys. ale myślę trudno, lepiej utopić 440 niż 30 tys. zł w szrota. Tym bardziej, że to dla mnie już znaczącą kwota, a na horyzoncie rata kredytu za mieszkanie rośnie jak głupia. Przeboleję - robimy wszystko, kompleks, sprawdzamy całe auto. Najpierw papiery, trele morele (z których nic nie wynikało na koniec), ok Panowie udajcie się do poczekalni na górę. Poszliśmy, jeden koleś czekał tam już na swojego dostawczego Transita 4 godziny. No ładnie, ja po pracy, na głodno, z tym gościem z którym nie da się zbytnio pogadać. Trudno, przemęcze się, może w końcu będzie coś sensownego i w końcu przestanę przeglądać te ogłoszenia przed snem. Po pół godzinnym czekaniu Focus wjechał na podnośnik. W tzw międzyczasie zamówiłem sobie raport historii pojazdu na jednej z polskich stron za 53 zł. Hm dziwne, w 2017 miał 170 tys przebiegu? A te pozostałe 17 tysięcy w 5 lat? To w Holandii na rowerach pewnie tyle jeżdżą. Może zbieg okoliczności i ktoś jeździł do na zakupy w weekend. Za chwilę przy aucie 4 mechaników, komputer badanie lakieru, szarpanie za podwozie, grzebanie w bagażniku. To jest to, za te 440 zł przebadajcie go całego. Minęła godzina, zaprasza nas Pan z recepcji. Jest już po kontroli, trzeba uregulować i zapraszam do auta. Zapłaciłem, trochę bolało, ale przecież pewnie coś znaleźli to starguję i wyjdzie na zero. Najgorsze, że zapłaciłem te 438 zł i musiałem się upominać o jakikolwiek wydruk, bo raportem bym tego nie nazwał. Masakra.

    Idziemy do auta, opowiada Pan mechanik:

    Auto w dobrym stanie, lakier oryginał praktycznie na całym aucie (skubany tym razem nie kłamał), ALE... Tylne sprężyny tak zardzewiałe, że mogą pęknąć w każdej chwili, na podwoziu korozją już nie raczkująca a zapieprzajaca jak dwulatek z grzechotką. Gumy przy stabilizatorach do wymiany, bo sparciałe. Na silniku wycieki w dwóch miejscach, chłodnica nowa (ktoś wymieniał, ciekawe z jakiego powodu), luz na maglownicy (przy 187 tys holenderskich km?), błąd na turbinie. To co ja zauważyłem - rdza na prawym tylnym błotniku. Kurde, trochę sporo jak na auto z 2012 roku, i tak małym przebiegiem. No nic, to Ford, podwozie się zabezpieczy, reszta to nie tragedia, starguje się. Jako, że nadchodzi ten moment, i trzeba coś postanowić, w końcu te 400 poszły daleko, zagaduje ze sprzedającym. Stał 29600 zł, kilka rzeczy jest do zrobienia 26500 (zacząłem niżej żeby było się jak podnieść). Usłyszałem: Panie, żeby się to w ogóle opłaciło, to tysiąca mogę opuścić. O, sobie myślę - twardy zawodnik. Kolejno była moja próba 28000 - taki mam budżet, więcej nie dam rady. Tak maksymalnie mogę Panu zrobić 28300. Jako, że w handlu nie jestem mistrzem dałem cenę 28200 i czekałem na reakcję. Sprzedający, a jak się w tym momencie okazało pokazujący mi samochód zadzwonił do brata. 5 minut rozmowy, słucham werdyktu. Mogłaby ta cena zostać 28200 zł, ale to faktura musi być na 21000 zł, no max na 22000 zł. Więcej nie dam rady, bo te podatki takie wysokie to się w ogóle nie opłaca. O, myślę sobie jasny kamień. Rzucił jeszcze żebym sobie przemyślał. Ok, ja przemyślę, bo nie chce takich kombinacji z fakturami. Rozjechaliśmy się do domów. Obaj trochę wkurzeni. 2,5 godziny czekania na sprawdzenie i ani w jedną ani w drugą. Następnego dnia w piątek dałem na luz, nie napalam się, zobaczymy co będzie. Może się sprzeda i będzie po kłopocie. Niestety dzwonię po pracy, auto jest nadal na sprzedaż. Trudno, wiem co mu jest, mniej więcej jakie koszty napraw, biorę. Dogadaliśmy się na sobotę na 10. Jak wróciłem do domu odetchnąłem, że już z górki. Ale coś mnie tknęło, spróbuję sprawdzić po nr VIN. Wyszukałem holenderską stronę finnik.nl, na której po ichniejszym nr rejestracyjnym sprawdza historię pojazdu i zonk. W momencie wyrejestrowania i eksportu z Holandii auto miało 273450 km przebiegu. Ładnie. 7 właścicieli, w tym 5 firm. Jeszcze lepiej. Od 2017 roku następny właściciel zrobił ponad 100 tys. O Ty *****cie. Zdenerwowałem się niesamowicie, stwierdziłem że nie będę brał auta od takiego *****ta, bo nie wiadomo co jeszcze w nim odwalił.

    Pojechałem w sobotę na godz. 10 na Kondratowicza. Chwilę czekałem, z garażu wyjechał Pan pokazujący auto z partnerką. Na dzień dobry rzucił że nic się z autem nie zmieniło. No chyba nie do końca. Ze stoickim spokojem powiedziałem, że auto ma cofnięty przebieg o prawie 100 tys i nie jestem zainteresowany zakupem. Nagle cisza jak makiem zasiał, ale jakiś stresik czułem z ich strony, w sensie jakby to wiedzieli. Pytanie czego chcę. Chce zwrotu kosztów sprawdzenia pojazdu. Ile? 438 zł ASO, jakieś 54 zł polski raport, około 20 zł holenderski raport, niech będzie 400, 100 to moje ryzyko. 200 zł mi dawał od ręki. Chcę 250, to przynajmniej połowa tego co wydałem niepotrzebnie. To ja zadzwonię do brata. 2 minuty rozmowy, Misiek chce ze mną rozmawiać przez telefon Pana pokazującego. Co tam się znowu wydarzyło? To, że auto ma cofnięty licznik, wyjeżdżało z Holandii z przebiegiem 274000, w Polsce miał już 187000. W tej cenie nie jestem zainteresowany zakupem, i jest to dla mnie *****two. Ja taki kupiłem, to pewnie w Holandii cofnęli, czego Pan chcesz? Zwrotu kosztów za ASO. A kto Panu kazał jechać do ASO?! Za nic Panu nie będę oddawał pieniędzy, nikt nie kazał sprawdzać auta. Ja Panu powiem, jak Pan nie kupi, to kupi ktoś inny. Czyli się nie dogadamy? Nie. Ok, będę inaczej to rozwiązywał. Do widzenia.

    Od razu po tej sytuacji telefon na policję, przekierowało na 112 alarmowy, dali nr na komisariat przy Chodeckiej. Chodecka nie odbiera. A niech to szlag, zabrałem się i pojechałem obejrzeć następne auto w komisie, piękne bez śladów eksploatacji a podrapane i poobijane jak UAZ do jazdy po lesie.

    Moja historia jest jednak szczęśliwa, bo nie kupiłem auta od *****tów. W sobotę po południu ogłoszenie zostało wypromowane na OtoMoto, dziś we wtorek już go nie ma. Zgłaszałem jako *****two na olx i OtoMoto ale to niestety wszystko co mogę. Nie mam danych firmy z faktury, nie chciano mi jej pokazać, nie wiem jak nazywa się gość, który pokazywał mi auto, mam tylko jego nr. Nie wiem jak nazywa się brat Misiek, mózg całej operacji. Mam zdjęcia auta, screeny ogłoszenia, raport polski i holenderski, nr VIN, holenderskie nr rejestracyjne.

    Jeśli wiecie jak dotrzeć do osoby, która to kupiła to dajcie znać.


    Z tą patologią w handlu samochodami w Polsce wypadałoby skończyć, tylko nikt nie chce tego zrobić. Tu przebiegi są dostosowywane do stopnia zużycia wnętrza, auto czy ma 5 czy 15 lat ma 200 tys przebiegu.


    Mam nadzieję że gościa spotka karma za takie podejście do sprzedaży.




    https://www.wykop.pl/artykul/6702481...KRCpsT1MAFicfo
    Załączone Obrazki Załączone Obrazki
    Ostatnio edytowane przez Mały1 ; 15-06-22 o 19:40

Zakładka

Zakładka

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •