Pomijając oczywistą patologię z umową na Niemca (w tym przypadku podwójną, bo jakim cudem umowa z firmą? chyba, że chodzi o rachunek, ale mniejsza o większość), to biedni właściciele Golfa sfrajerzyli podwójnie. Bo o ile rozumiem motywację firmy ubezpieczeniowej w kwestii dopominania się o dokument zakupu, o tyle wydaje mi się, że poszkodowani w ogóle nie mają obowiązku go dostarczyć, ani nawet posiadać. Skoro urząd dokonał rejestracji w Polsce na podstawie dokumentu, to przecież tak naprawdę po odebraniu dowodu rejestracyjnego, można sobie umowę k/s wywalić do kosza. Nie ma przecież obowiązku przechowywania takiego dokumentu (chyba, że o czymś nie wiem). Czyli nauka jest taka, że w przypadku kradzieży i likwidacji szkody z AC należałoby w zasadzie odmówić wydania ubezpieczycielowi dokumentu zakupu, bo jeszcze gotowi są uznać że podpis w legalnym dokumencie jest krzywy i na tej podstawie odmówić wypłaty odszkodowania.
Zakładka