Przedstawiam krótki opis zakończonego niedawno siedmioletniego epizodu z Toyotą Avensis.
Dane osobowe
Marka, model: Toyota Avensis T22
Silnik: benzynowy, 1.6l, typ 4A-FE
Skrzynia biegów: ręczna (5)
Nadwozie: Sedan
Kolor: Srebrny
Model wyposażenia: Linea Luna
Rok produkcji: 1999
Rok zakupu, przebieg: 2003, 58Mm
Rok sprzedaży, przebieg: 2011, 188Mm
Intro
Trochę więcej szczęścia niż rozumu było. Krótkie (błąd!), intensywne poszukiwania, w czasie których padało często: 'nie, nie, i jeszcze raz nie, czwartej Toyoty w rodzinie nie będzie i już, poza tym teraz Toyoty to nie to co wcześniej'. Skracając długą historię: była, od pani noszącej dużo ciężkiej biżuterii (błąd!), która traktowała ją jak nie przymierzając kozaki i nie miała bladego pojęcia o aucie, poza tym jak nim jechać od A do B (błąd!). Pani chciała rozstać się z autem, które jej zdaniem było pechowe. Raz ktoś ją grzmotnął w tył (naprawa przez ASO), potem sama przegruchała prawy błotnik. Zdaniem właścicielki to wszystko przez trzy szóstki na końcu VINu...
Po zakupie okazało się, że pani i owszem, odwiedzała serwis na wymiany oleju, ale już na takie ekstrawagancje jak wymiana płynu hamulcowego, czy chłodzącego sobie nie pozwalała. Dobra, start był trochę cięższy niż możnaby się spodziewać przy wieku i przebiegu, ale auto niewielkim sumptem dało się doprowadzić do stanu zadowalającego.
Jazda
Auto było użytkowane wyłącznie do celów rodzinnych. Na jego żywot składały się głównie krótkie, niedogrzane podskoki po mieście (głównie w damskim wykonaniu), nieco dłuższe, już dogrzane skoki weekendowe i rzadsze przeloty wakacyjne.
Z punktu widzenia kierowcy
W najkrótszym skrócie: nuuuda...
Plusy
+ stabilność przelotowa, nawet przy większych prędkościach
+ kompromisowo zestrojone zawieszenie
+ całkiem dobre trzymanie drogi na zakrętach
+ przyzwoity fotel, po 1200km nie skarżyłem się na ból pleców
Minusy
- nuuuda...
- silnik 1.6 studzi wszelkie zapały
- hamulce bębnowe z tyłu(!!!)
Z punktu widzenia pasażerów
Plusy
+ emocje podróży zbliżone do tych z autokaru
+ cisza
+ sporo miejsca
Minusy
- emocje podróży zbliżone do tych z autokaru
- niewygodna i mała paszcza bagażnika w wersji sedan
- przedopotopowa konstrukcja zawiasów klapy bagażnika
Awarie i słabe punkty
Auto było regularnie serwisowane w ASO. Oprócz standardowych operacji do serwisu zaciągnęły mnie:
- dwukrotna wymiana przednich tarcz i klocków (65Mm i 175Mm), za pierwszym razem głównie z powodu bicia tarcz
- dwukrotna wymiana akumulatora
- nieszczelność uszczelki pokrywy zaworów (wada uszczelki założonej podczas wymiany napędu rozrządu)
- wymiana kostki stacyjki (samochodu nie dawało się uruchomić podczas upałów, znana przypadłość tego modelu)
- likwidacja ognisk korozji nad przednią szybą zakończona kompleksową operacją (wycięcie szyby, oczyszczenie, uzupełnienie, malowanie całego dachu z nałożeniem porządnego zabezpieczenia antykorozyjnego)
- haczący synchronizator 4-go biegu (nie naprawiałem, przyzwyczaiłem się)
- wymiana przedniej szyby (kawał lodu spadł na mnie z wyprzedzanej ciężarówki, byłem zdumiony, że powstała tylko niewielka pajęczynka)
- przy temperaturze zewnętrznej między 21 a 23 stopnie i dużej wilgotności powietrza coś popiskiwało czasem w zawieszeniu. Długotrwałe dochodzenie nie przyniosło efektów
- amortyzatory jeszcze spokojnie przechodziły przez testy, ale gdybym miał mieć to auto jeszcze z rok, to bym już poważnie myślał o wymianie
- tandetne elementy wnętrza, szczytem szczytów jest osławiony schowek na okulary nad lusterkiem
Mocne punkty
- silnik wygląda na nieśmiertelny, niezależnie od łącznego przebiegu po 15Mm od wymiany miarka wskazywała zawsze ok. 2/3 poziomu między min a max, a olej miał barwę ciemnego bursztynu
- silnik po wkręceniu na wysokie obroty okazuje skromny, ale zawsze jakiś temperament
- zużycie paliwa: to bydle nawet przeganiane przez całe Niemcy ze średnią prędkością ponad 130km/h nigdy, przenigdy nie zeżarło więcej niż 8l/100km. Niedogrzane w mieście ma jednak wyraźnie większy apetyt.
Koszty
Robiąc bilans zamknięcia wyszło mi na to, że było to dotychczas moje najbardziej ekonomiczne auto. Utrata wartości niewielka, koszty serwisowe małe, apetyt umiarkowany. Księgowa część mojej osobowości jest baaardzo zadowolona!
Epilog
Kilka słów o następcy. Założenia były obiecujące, miał być większy bagażnik (kombi, broń Boże van), mocniejszy silnik, coś znacznie bardziej pod kątem kierowcy. W końcu nie jestem etatowym szoferem mojej gromadki, prawda Panowie!? Miała być mocna Mazda 6, albo nowe Mondeo (tylko to uczulenie na egzemplarze z pierwszych lat produkcji), albo może S-Max (koniecznie turbo), albo Outback..., albo... a wyszło...
Wyszło... jak wyszło... Toyota Avensis T25 kombi 1.8 VVTi (rocznik pozbawiony wad dziecięcych tego silnika)... Z wyposażenia podnoszącego moc i poprawiającego właściwości jezdne pozostał jedynie... czarny kolor... Ech, to życie rodzinne...
A stara Toyota sprzedała się sama po trzech dniach od wystawienia ogłoszenia. Kiedy wyprowadzałem zadowolonych nowych właścicieli z miasta i patrzyłem jak znika w oddali znajomy srebrny, poczciwy, bezpłciowy kuper to mi się trochę smutno zrobiło...
Zakładka