Jednak nie zawsze kierowca jest winny...
http://moto.onet.pl/8597021,29,4,filmy.html?node=29
Napisał www.policja.pl
Jednak nie zawsze kierowca jest winny...
http://moto.onet.pl/8597021,29,4,filmy.html?node=29
Napisał www.policja.pl
Fuksa miał dziadzio, że przeżył. Mnie jednak uderza reakcja kierowcy. Ja rozumiem szok te sprawy ale nawet nie podejść nie zobaczyć czy wszystko OK z człowiekiem, którego właśnie na masce przewiózł?
Jeżeli pamiętamy, że wszyscy jesteśmy pomyleni, to tajemnice znikają, a życie staje się zrozumiałe.
www.ogloszenia-motoryzacyjne.net
Krzyś....rozumiem ,że ten filmik niejako nawiązuje do naszej "starej" dyskusji na temat pieszych i zielonego światła .( może połącz te dwa tamaty bo są niemal bliżniacze )
Tu prawdopodobnie chodzi o odszkodowanie z OC sprawcy ....bo zauważ , że kierowca nie tyle jest zainteresowany potrąconym człowiekiem co uszkodzeniami przodu ale żeby TU uznało szkodę z OC musi wskazać winnego. A dla policji sprawa jest prosta ...wszedł na czerwonym - to winien!
Wiesz.... dziś się już nie wymaga od policji ( jak i innych urzędników państw.) logicznego myślenia tylko wykonywania poleceń z wykorzystaniem taryfikatora (choćby temat -"Straż biznes-miejska" ) ......
Zapewniam Cię , że znam wiele wyroków Sądowych gdzie w podobnych przypadkach orzekały współwinę kierujacego pojazdem ......poszperaj w tym kierunku w interii
ale Ci napiszę jakie były W WIEKSZOSCI uzasadnienia wyroków w prawie identycznych przypadkach .....
1 - pieszy nie wtargnął na przejście ,,,tylko był już na nim pokonując 3/4 drogi - więc gdyby kierowca zachował należytą OSTROŻNOŚĆ i PRĘDKOŚĆ w wyznaczonym i oznakowanym miejscu oraz zastosował zasadę ograniczonego zaufania.....itd itp. ....
Ja dorzucę od siebie ,że ;
A - starszy człowiek szczególnie o zmroku nie zawsze potrafi ocenić prędkośc i odległosc zbliżającego się pojazdu.
B - mogła nastąpić awaria sygnal.świetlnej. i dla obu wyświetlać "zielone"
C - w obrębie właśnie oznakowanych przejść , przystanków , szkól , szpitali itd ....wymaga się od kierowcy WZMOŻONEJ uwagi ......koniec kropka!
...pomyśl ...gdyby zamiast pieszego nadjechał pociąg to co ??? ...gdzie by się poszedł poskarżyć ów kierowca, że miał pierwszeństwo ???. ...wiesz ile jest alejek tych co mieli lub wydawało im się , że mają pierwszeństwo?
Do bezpiecznego kierowania pojazdem nie wystarczą "zrobione" PJ i trenażer na torze komputera .
Na koniec pierwszy lepszy przykład jaki mi się nasunął ...o ograniczonym zaufaniu i zdolności przewidywania (czytania drogi - nie mylić z Automapą ! )
Idzie człowiek prawidłowo lewym poboczem ...w tym samym kierunku jedzie ciężarówka bierze się za wyprzedzanie innej wolniejszej ...trąbi trąbi i trąbi , że jedzie pędzi i aby pieszy mu lekko jeszcze zszedł bo się nie mieści ...no i pieszy zszedł ale do piachu bo ten co wyprzedzał nie zdąrzył wyhamować ....a tak trąbił i dawał sygały ...jak się okazało zabita kobieta była głucho-niema.
Człowiek mądrzeje z wiekiem....szkoda tylko że z wiekiem od trumny
Opinie, które napisałem na forum, są jedynie moimi przypuszczeniami oraz subiektywną oceną. To nie pewnik, w rzeczywistości może być inaczej.
Tylko kompletny szaleniec/ignorant/laik popatrzy na auto z USA bądź Szwajcarii.
-Jakoob- aż tak ślepy nie jestem (pewnie by mi PJ odebrali) ...pociągu też tam nie ma ..
Czasami lubię jak ktoś się zmusi do myślenia .....i nie napisałem tego w kontekscie - znajdz szczegóły różniące opis od obrazu ....
Człowiek mądrzeje z wiekiem....szkoda tylko że z wiekiem od trumny
andrebar: słusznie prawisz, moim zdaniem kierowca POWINIEN zauważyć gościa. I powinien być współwinny, niezależnie od światła na przejściu.
Jacoob: A co jeżeli, dziadek był daltonistą? Dla niego kolor czerwony i zielony były jednakowo szare?
rinho - daltonizm nie polega na tym że wszystko widać w odcieniach szarości
dla mnie sytuacja jest jasna. Gość miał czerwone i jego psim obowiązkiem było stać na chodniku. Pomijając ograniczenie prędkości kierowca mógły jechać tam nawet 300km/h a pieszy nie miał prawa znaleźć się w tym miejscu gdzie był. Nie widzę tu winy kierowcy. I nie ma tu nic do rzeczy zasada ograniczonej odpowiedzialności. Fakt jest faktem. Gdyby zamiast pieszego i przejścia byłoby to zwykłe skrzyżowanie i zamiast w dziadka prawidłowo jadący kierowca uderzył w inne auto to wina byłaby jasna, nie wiem dlaczego w odniesieniu do pieszego ma być inaczej. To nie święta krowa. Zasada ograniczonego zaufania jeśli już mamy ją brać pod uwagę działa w dwie strony!
Bardzo dobre, realne spojrzenie
Prawda jest taka, że dziadzia nie miał prawa teoretycznie wejść - a jak już wszedł to jego psim obowiązkiem było uważanie na innych. Po to są znaki i sygnalizacje aby do nich się stosować. Niestety.
http://www.znaki-drogowe.pl/index.ph...d=47&Itemid=69
Przyjrzyj się dokładnie znakowi - sygnalizatorowi S5. Nawet jeśli był daltonistą to mógł patrzeć na ludzika na znaku czy ludzik udaje stojącego czy idącego i na tej podstawie próbować osądzić sytuacje
Opinie, które napisałem na forum, są jedynie moimi przypuszczeniami oraz subiektywną oceną. To nie pewnik, w rzeczywistości może być inaczej.
Tylko kompletny szaleniec/ignorant/laik popatrzy na auto z USA bądź Szwajcarii.
Widzę , że się nie rozumiemy ....
Szerokości życzę ....i to nie tylko na drodze .
Człowiek mądrzeje z wiekiem....szkoda tylko że z wiekiem od trumny
Wiem, ze trochę OT, ale ... trudno, zaryzykuję.
Kiedyś jechałem sobie w mojej (wówczas mojej) niewielkiej mieścinie motocyklem, zbliżając się ulicą jednokierunkową do skrzyżowania. Na skrzyżowanie nagle wjechał na ukos jakiś dziadek na rowerze i dalej pod prąd wprost na mnie. Hamowałem awaryjnie, a w przypadku motocykla nie jest to łatwe ani przyjemne - do tego naprawdę niebezpieczne. Udało mi się wyhamować i nie zderzyć się z dziadkiem, ale adrenalina tak mi skoczyła, ze przez chwilę nie mogłem opanować tętna i drżenia rąk (jeszcze po kwadransie nie mogłem płynnie puścić sprzęgła). Było cholernie blisko do tragedii.
Zrzuciłem kask i już chciałem się wydrzeć na gościa tak, żeby popamiętał do końca życia.
Patrzę, a to jest ... mój dziadek! Wracał z działki rowerem jak codzień. Kto wie, czy nie jeździł tak na ukos przez skrzyżowanie i pod proąd w strone domu codziennie. Nie wiem.
Od ładnych paru lat dziadek nie żyje, ale nie zginął w wypadku, a nie dał rady rakowi. To jakiś cud, ze nikt go nie rozjechał.
Historia jest całkowicie prawdziwa, a piszę o niej tylko dlatego, że starzy ludzie mają inną percepcję. Skoro dziadek jeździł daną drogą od 50 lat (wówczas jeszcze była tam ścieżka przez pola) to jeździ identycznie po zbudowaniu drogi, skrzyżowania itd.
Z prawnego punktu widzenia nie ma to żadnego znaczenia. W poruszonym w temacie przypadku pieszy był winny. Ale życie jest bardziej skomplikowane. Kto wie, czy gdyby kierowca samochodu nie był bardziej uważny to nie uniknął by wypadku? Nie wiem, ale jest to wielce prawdopodobne. Moralnie wina może być rozłożona nieco inaczej niż prawnie.
Jeśli Admin uzna, że to nazbyt OT to proszę o usunięcie wpisu.
Ok, Panowie, temat zaczął się nam rozjeżdzać...
Po części wszyscy macie rację...
Tyle, że po to człowiek stworzył sygnalizację, znaki, aby się do nich stosować. I jeśli jedna strona do nich się stosuje, druga je olewa - to wtedy nie przestrzega przepisów... Itd itp - wszyscy to już wiemy. Ale to zostało stworzone po to aby coś uporządkować. Pan z filmu dość dziarskim krokiem jak na 74-latka na te pasy wkroczył. Mogę się założyć, że światło widział, ale je olał "bo kto o tej porze jeździ..." Kierowca auta osobowego wg niego jechał tak jak powinien jechać, do głowy by mu nie przyszło, że ktoś się do świateł nie zastosuje, przecież człowiek ma instynkt samozachowawczy i wie, że światło czerwone oznacza STÓJ, zielone IDŹ. Może gadał przez komórkę, może papierosa palił, nie wiem. Jeśłi tutaj sąd orzekł ewidentnie, że wina jest pieszego, to może nie rozstrząsajmy tego, co?
Bo za chwilke wyjdzie na to, że jak ktoś wyprzedza na trzeciego i doprowadzi do zderzenia, to ten który jadąc po swoim pasie z naprzeciwka nie zjedzie będzie uznany współwinnym? Bo nie zjechał?
Panowie, proszę o realną ocenę sytuacji. Pieszy, czerwone światło, gość je ignoruje, wpada pod auto - niestety, ale to naturalna konsekwencja pewnych zachowań. I nie ma tu znaczenia czy ktoś mógł uniknąć zderzenia czy nie.
Gość który potrącił też jest w szoku - nie wie co ma w tym momencie zrobić, jak pomóc itd. Może auto które uczestniczyło w wypadku było nie jego a teścia? I wyszedł zobaczyć jakie są szkody? Z tego szoku? Ja uczestniczyłem jako pasażer w dwóch wypadkach. Jeden był bardzo groźny, drugi stłuczka - i jedno i drugie ma naprawde spory ładunek emocjonalny. Zostawmy może kierowce w spokoju, bo być może sam ma problemy ze swoim sumieniem...
Krzyś ...jak narazie to z info wynika ,że policjanci nie mieli wątpliwości co do winy pieszego ( zgadzam się z tym ) i SKIEROWALI sprawę do Sądu .....więc może warto poobserwować jakie końcowe stanowisko zajmie Sąd .
Nie mam złudzeń aby pieszego uniewinnił (w tym przypadku) .....ale już wcale nie byłbym taki pewny co do absolutnego braku odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenie drogowe kierującego pojazdem.
Zapewne mieliśmy innych wykładowców czy instruktorów nauki jazdy .....
Człowiek mądrzeje z wiekiem....szkoda tylko że z wiekiem od trumny
Zakładka