Wydaje mi się że każdy z was/nas ma rację.
1.Punkt widzenia "ludzi z branży" - w tym również mój
Jeżeli samochód (fabrycznie nowy)jest dobrze naprawiony (mówimy o błędach lakierniczych) ,to fakt czy powłoka lakierowana ma 100 czy 200 um nie ma dla mnie żadnego znaczenia. I wynika to z zasad użytkowania samochodu
2.Punkt widzenia konsumenta/nabywcy
Bez względu na to o ile grubość powłok lakierowanych odbiega od std producenta sprzedaż samochodu w cenie katalogowej jest nie do przyjęcia. Powodów jest kilka , m.in. rynkowy ubytek wartości , gwarancja producenta na korozję (i lakier).
Tylko świadomy zakup ze znacznym (10-20%) rabatem ma w tym przypadku sens.
Spór sądowy niezależnie od czasu swojego trwania jest (teoretycznie) do wygrania przez powoda. Sąd waży materiał dowodowy w sprawie. Materiałem dowodowym jest opinia techniczna biegłego. Jeżeli biegły nie jest bezterminowym użytkownikiem samochodu demo u pozwanego ,to można liczyć ,że zajmie obiektywne stanowisko. Udowodni w swoim opracowaniu z jakiej technologii lakierowania nadwozi/elementów korzysta dany producent i jaka w związku z tym jest osiągana średnia grubość powłok lakierowanych (w zależności od lokalizacji). Odnosząc przedmiot sporu do w/w danych nie jest trudno udowodnić ,że samochód pomimo swojej sprawność ( patrz p-kt 1) nie spełnia norm konsumenckich (patrz punkt 2).
Zakończenie opinii przez biegłego w/w konkluzją jest ostateczne i daje sądowi argument do rozpatrzenia sporu na korzyść powoda.
Żeby jednak uniknąć takiej ekwilibrystyki ,polecam przed zakupem/zaliczkowaniem wybranego (nowego) samochodu odżałować drobną kwotę na miernik lub udział rzeczoznawcy przy oglądaniu auta.
Zakładka