Pokaż wyniki od 1 do 10 z 10

Temat: Ot ciekawostki warsztatowe :)

  1. #1
    Kris75
    Gość

    Domyślnie Ot ciekawostki warsztatowe :)

    Porcja ciekawostek

    Do mycia części silników używa się specjalnych płynów (powinno się), oleju napędowego, nafty. Oraz innych, często niebezpiecznych substancji, których się używać nie powinno ale będących akurat pod ręką. Zastałem nad wanienką do mycia mechanika z papierosem w ustach. W wanience była ...benzyna. Miałem okazję poczuć się jak negocjator rozmawiający z gościem z bombą. "Spokojnie, odłóż pędzel, zrób dwa kroki do tyłu, idź w moją stronę"

    Samochód z zerwaną linką sterującą sprzęgłem. Czyli sprzęgło nie działa, jak bieg jest włączony, to nie można wcisnąć sprzęgła i na przykład się zatrzymać. Panowie mieli wepchać samochód na stanowisko celem wymiany linki. Ale po co pchać i się męczyć, przecież silnik zapala.
    Geniusz uruchomił silnik z załączonym 1-szym biegiem, tak że samochód w tym momencie ruszył - i bardzo dobrze, skierował się prosto do warsztatu, wjechał... Następnie już w środku wcisnął sprzęgło, by się zatrzymać. Ale zaraz, czy linka nie była zerwana a ***** sprzęgła nie leżał na podłodze? Zaskoczony tą sytuacją nie wiedział jak się zatrzymać. Na szczęście nowoczesna wyważarka do kół stojąca na drodze samochodu złagodziła uderzenie o ścianę.

    Podczas ładowania akumulatorów wydziela się wodór. Wodór z powietrzem tworzy mieszaninę wybuchową. Z tego też powodu, jeśli ładujemy naraz dwa duże akumulatory, to nie podchodzimy do nich z papierosem. W wyniku eksplozji spadł z stojaka i rozwalił się porządny warsztatowy prostownik, uszkodziło też obudowy akumulatorów i był ogólny nieporządek.

    Po wymianie paska rozrządu, kiedy już wszystko jest zmontowane, należy ręcznie obrócić kilka razy silnikiem, dla sprawdzenia. Sprawdzenia, czy napinacze działają, czy wszystko skręcone, czy fazy rozrządu się zgadzają i nic nie koliduje. Należy obrócić ręcznie, aby wyczuć, że coś nie tak. Ale po co się męczyć? Można rozrusznikiem, a najlepiej od razu zapalić. Napinacz nie działał prawidłowo (jak się zapomni wyjąć zawleczkę, która odblokowuje sprężynę, to nie ma prawa), to była epicka katastrofa.

    Tłoczki w zaciskach hamulcowych w miarę zużywania się klocków wysuwają się. Przy zakładaniu nowych klocków tłoczki należy wcisnąć z powrotem. Najlepiej specjalnym przyrządem. A najlepiej młotkiem i łyżką do opon! Szczególnie te plastikowe, które wtedy pękają..



    Samochód miał silnik, w którym pokrywę zaworów należało przykręcać w odpowiedni sposób i delikatnie. Mechanik połamał podczas przykręcania. Po dostarczeniu nowej i szczegółowym instruktażu znowu połamał. "Nie będzie słuchał jak to przykręcić, on wie".

    Warsztat serwisował flotę firmową. We flocie jeździł jeden model samochodu, jednak w dwóch wersjach silnikowych: benzynowe i diesle. Dla panów mechaników niczym się nie różniły. Części, filtry, oleje itd - montowali jak leci. Symptomy zbliżającej się eksploatacyjnej masowej katastrofy wzbudziły podejrzliwość fleet managera. Mechanicy wyrazili zdziwienie.

    Mechanicy zapomnieli przykręcić pompę wspomagania, włożyli tylko śruby. Pompa pracuje pod obciążeniem, napędzana paskiem, w sąsiedztwie innych pracujących pod obciążeniem urządzeń i pasków napędowych. Stan techniczny tych urządzeń mocno się pogarsza, kiedy w czasie jazdy wpada w nie pompa wspomagania. Bum!

    Samochód trafił na warsztat z powodu stuków w zawieszeniu. Wymieniono bębny hamulcowe. Nikt nie umiał wytłumaczyć dlaczego. Bo tak.

    Mechanikom podczas banalnej, acz nieumiejętnie wykonywanej wymiany filtra paliwa udało się spalić bezpiecznik pompy paliwa. Samochód nie miał prawa zapalić. Był to diesel, więc panowie stwierdzili, że może się zapowietrzył i "trzeba pokręcić". Kręcili aż do spalenia się rozrusznika. W tym celu, po całkowitym rozładowaniu akumulatora, "zużyli" jeszcze akumulatory pożyczone trzech innych samochodów.

    Amerykańskie serwisówki bywają podchwytliwe. "Olej w skrzyni rozdzielczej - taki jak w skrzyni biegów". No to mechanik wlał olej przekładniowy, bo jaki?
    Samochód miał skrzynię automatyczną, z olejem ATF...
    Skrzynka rozdzielcza tego nie wytrzymała.
    Przy reklamacji tłumaczenia "przecież wlałem taki jak w skrzyni" "a jaki tam jest w skrzyni?", "O k..." - idealnie przypominało to scenę "a oczom ich ukazał się las... krzyży".



    Mam często styczność z branżą motoryzacyjną.
    Garść historii warsztatowych. Coraz bardziej przekonuję się, że nie jest to branża dla intelektualistów.

    Zawieszenie przednie samochodu, kolumna McPhersona. Większość aut to ma. Amortyzator posiada dolny talerz, na nim sprężyna, na górze górny talerz. Sprężyna jest ściskana pomiędzy talerzami. Górny talerz jest nawleczony na trzpień amortyzatora i trzymany nakrętką. Sprężyna jest ściśnięta i posiada znaczną energię potencjalną. Jak wielką? Utrzymuje ciężar samochodu.
    Do demontażu sprężynę ściska się specjalnym przyrządem, wtedy można bezpiecznie odkręcić nakrętkę zabezpieczającą i wszystko rozebrać.

    Podczas pobytu na zaprzyjaźnionym warsztacie patrzę i oczom nie wierzę: jeden z mechaników wyjąwszy uprzednio całą kolumnę z auta odkręca właśnie nakrętkę. Postawił pionowo, nachyla się nad tym i odkręca. Ścisku do sprężyn nie założył. Kiedy gwint się skończy, sprężyna wraz z talerzem wystrzeli do góry i pozbawi go głowy.
    Pokazałem to szefowi mówiąc:
    - Pański pracownik właśnie popełnia samobójstwo.
    Miał szybki czas reakcji, ofiar nie było.

    Sprężyna ponownie. Tym razem przyrząd do ściskania zepsuł się. Kreatywni mechanicy wpadli na pomysł, że umieszczą sprężynę w futrynie drzwi, ścisną podnośnikiem, owiną drutem i potem założą...
    Ściskana sprężyna lubi się jednak wyboczyć. Każdy może to sprawdzić, ściskając palcami sprężynkę od długopisu.
    Oj, wyskoczyła wam spomiędzy palców i poleciała gdzieś?
    Z jaką siłą wyskakuje z futryny ciężka sprężyna ściśnięta siłą kilkuset kg? Wystarczającą do rozbicia żeliwnego kaloryfera. Ofiar nie było.

    Panowie mechanicy wymieniają olej w drogim SUV`ie.
    Już wypuścili co mieli wypuścić, wlewają nowy. Przez lejek, kultura, profesjonalizm, żeby nie uronić ani kropelki.
    Ledwo zaczęli wlewać, jak lejek im upadł do kanału, którego podłoga wysypana była piaskiem. Zaolejony lejek pokrył się piaskiem jak panierką.
    Panowie bez zmrużenia oka podnieśli, umieścili we wlewie i kontynuowali. Nie pominąłem w opisie etapu "starannie oczyścili lejek z piasku". Nie oczyścili.

    Ostatnio edytowane przez Kris75 ; 13-10-14 o 23:46

  2. #2
    Starszy użytkownik Avatar Remek
    Zarejestrowany
    sty 2013
    Skąd
    Gdańsk
    Postów
    930
    Podziękowano Thanks Given 
    304
    Podziękowano Thanks Received 
    0
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    12

    Domyślnie

    Ja z jednego warsztatu za czasów Nissana odjechałem jak gość mi zaczął rzucać tekstami "podejdzie", "pokaże", "odpali silnik", a po wycenie całości powiedział "Bedzie pan zadowolony". Przegląd w innym kosztował mnie może ze 100 zł więcej, ale za to wszystko było zrobione.

  3. #3
    Starszy użytkownik Avatar moto-rzeczoznawcy
    Zarejestrowany
    lut 2014
    Skąd
    Łódź i województwo
    Postów
    491
    Podziękowano Thanks Given 
    18
    Podziękowano Thanks Received 
    3
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    11

    Domyślnie

    Domorosły "mechanik" miał zamiar wymienić olej silnikowy (Nissan Micra 2000r).
    Odkręcił korek spustowy oleju od ...s.biegów. Zlał olej.
    Odkręcił korek wlewu oleju silnikowego , wlał zalecaną ilość. Trochę zdziwił się stanem na bagnecie ale ..krótko.
    Po siedmiu dniach jazdy zgłosił się do serwisu z uwagi na nadmierny hałas s. biegów .
    ps
    Filtra oleju nie zamierzał wymieniać - skomentował.


    [B]Oceny techniczne pojazdów

    Małe odszkodowanie ,złe wyliczenia ...? -> Bezpłatne analizy i konsultacje dla szkód komunikacyjnych

  4. #4
    Znawca tematu Avatar Andrebar
    Zarejestrowany
    wrz 2010
    Skąd
    Łódź - Heidelberg
    Postów
    4,718
    Podziękowano Thanks Given 
    1,084
    Podziękowano Thanks Received 
    3
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    18

    Domyślnie

    Ja kiedyś "uciekłem" sprzed kanału jak zimą mechanik szedł do mojego auta z półtora metrową brechą do skuwania lodu aby oddzielić skawalony śnieg od blachy
    Człowiek mądrzeje z wiekiem....szkoda tylko że z wiekiem od trumny

  5. #5
    Znawca tematu Avatar takietam
    Zarejestrowany
    paź 2010
    Skąd
    Olsztyn
    Postów
    3,694
    Podziękowano Thanks Given 
    1,658
    Podziękowano Thanks Received 
    0
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    17

    Domyślnie

    Co prawda nie warsztatowe, ale pamiętam jak za szczeniaka jeździłem Felicją użyczaną przez dziadka. Pewnego razu zachciało mi się trochę luksusu i postanowiłem spryskać brudne szyby. Duszę manetkę a tu jak mi na szybę nie pier.nie jakaś breja, smród w całym aucie, wycieraczki rozmazały to po całej przedniej szybie, zero widoczności. Panika. Jakoś dojechałem do domu i pytam
    - dziadek a ty tam coś ostatnio przy samochodzie nie majstrowałeś?
    - no płynu chłodniczego coś ubyło to dolaliśmy Borygo ze Stasiem(kolega mechanik 30 lat w zawodzie)
    Nie muszę mówić gdzie to wlali. O dziwo Skoda do dziś dziarsko w rodzinie.
    Jeżeli pamiętamy, że wszyscy jesteśmy pomyleni, to tajemnice znikają, a życie staje się zrozumiałe.
    www.ogloszenia-motoryzacyjne.net

  6. #6
    Starszy użytkownik Avatar Bull_Byk
    Zarejestrowany
    lut 2014
    Skąd
    Bytom
    Postów
    478
    Podziękowano Thanks Given 
    148
    Podziękowano Thanks Received 
    0
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    11

  7. #7
    Wrobel
    Gość

    Domyślnie

    Warsztat serwisował flotę firmową. We flocie jeździł jeden model samochodu, jednak w dwóch wersjach silnikowych: benzynowe i diesle. Dla panów mechaników niczym się nie różniły. Części, filtry, oleje itd - montowali jak leci. Symptomy zbliżającej się eksploatacyjnej masowej katastrofy wzbudziły podejrzliwość fleet managera. Mechanicy wyrazili zdziwienie.
    Odnośnie oleju... diesel czy benzyna to bez różnicy, aby lepkość się zgadzała - więc mechanicy dobre podejście mieli. Większość części jest takich samych benzyna/diesel - więc to samo...

  8. #8
    Kris75
    Gość

    Domyślnie

    Z opowieści mojego rodzinnego mechanika i własnych przeżyć:

    - Wymiana któregoś paska w Polonezie. Specjalista zapomniał zdjąć nasadkę (rozmiarowa część klucza nasadkowego, dla niekumatych), odpalił, pasek zakręcił jak wściekły, nasadka odleciała w siną dal powodując ogólne spustoszenie po drodze.

    - Czyszczenie i strojenie gaźnika w dużym Fiacie. Jakoś się nie założyło opaski zaciskowej na przewód doprowadzający doń paliwo. Podczas jazdy próbnej Fiat wpadł w dziurę (jakżeby inaczej, rzecz działa się w Polsce jakieś 20 lat temu), przewód spadł i zalał benzyną silnik (co samo w sobie, wbrew pozorom, nie jest jeszcze tragedią - zwykle benzyna po prostu wyparuje) w którym (co już spowodowało pewne niedogodności) przebijał jeden z przewodów wysokiego napięcia. Opary benzyny lejącej się strumieniem, iskra - no, rozumiecie. Eksplozja była prawdziwie zacna, szczęśliwie nikomu nic się nie stało (udało się uciec), zaś Fiata przed kompletnym spaleniem uratował kierowca przejeżdżającego autobusu, który miał na pokładzie WIELKĄ gaśnicę. Przy okazji, od tego momentu (jechałem tym autem na prawym fotelu, przeżycia nie z tej ziemi) wożę w aucie gaśnicę kilkukilogramową. Te małe nie mają żadnych szans, chyba, że pożar dopiero się zaczyna (typu: nagle zatrze się sprężarka klimatyzacji).

    - Taki żarcik, coś w rodzaju zakładu: A cóż takiego się stanie, gdy będę wjeżdżać do warsztatu ze skrzyżowanymi nogami? Tak, lewa na gazie i hamulcu, prawa na sprzęgle... Gdy auto dojeżdżało do ściany, instynkty mechanika wzięły górę nad jego zdrowym rozsądkiem i na pełnym gazie wjechał moim Punto w ścianę. Cały przód do wymiany.

    - Czasem trzeba wypompować paliwo z baku. Gdy już proces się rozpocznie, leci samo, przy pomocy praw fizyki. A jak można zacząć? Natura zna dwa sposoby. Przy pomocy małej pompki lub własnych ust. Drugi przypadek jest zdecydowanie bardziej popularny, co jest dziwne, gdyż kończy się (zawsze) przynajmniej dezynfekcją jamy ustnej cuchnącą benzyną - co idzie też w nos i jest mniej irytujące, tłustą ropą - co też idzie w nos i jest zdecydowanie bardziej irytujące, bądź (nierzadko) wypiciem łyka jednego z tych specjałów, co kończy się długimi torsjami i zawrotami głowy. No, ale można też wyciągnąć rurkę w ostatniej chwili i po chwili zapalić papierosa, dla odstresowania. Taki hint: papieros, jako taki, nigdy nie ma wystarczającej temperatury by zapalić opary benzyny. Ba, w benzynie można go nawet zgasić (to też widziałem...). Za to zapałka w chwili rozbłysku podpali ją z pewnością. No i tyle powiem, bez wchodzenia w szczegóły, że ów mechanik zaraz po wyjściu ze szpitala, jako pierwszy w okolicy, kupił wspomnianą pompkę :-)

    - Bardzo ważnym elementem wzmacniającym sztywność nadwozia jest przednia szyba. W poważnych warsztatach jest absolutny zakaz jazdy samochodem bez niej, można go co najwyżej przepychać - może to się skończyć utratą geometrii przez nadwozie. Znajomy zakład chyba o tym nie wiedział, do tego wymieniał szybę w aucie które słynęło z nadwozia wykonanego z blachy o cechach papieru - Daewoo Tico. Dla jaj się przejechali, bez szyby. Potem - a jakże - nawet dało się ją założyć. Z pozamykaniem drzwi był cokolwiek większy problem. Tak, karoseria się tak powyginała.

    - Jeżeli już o Tico, wróćmy do lat świetności tego modelu. W Polsce, późne 90-te, to był prawdziwy hit sprzedaży - i wcale nie tak mało wart. Przyjechał klient na wymianę oleju w silniku. Robotę dostał człowiek z praktyk w technikum (poważne rzeczy robili - DOBRZE - ci z zawodówki, ot, ironia losu), bo co można tam zrobić źle? Otóż, można. Człowiek odkręcił śrubę pod spodem, poczekał aż płyn się zleje. Tak jak trzeba. Potem odkręcił korek pod maską, zalał kilka litrów według instrukcji - znów, książkowo. Klient zadowolony, wyjechał z serwisu i w drogę do domu. Niemal wprost z serwisu wyjechał poza miasto, rozpęd, piąty bieg i jedzie. A tu Tico nagle zaczęło BARDZO kopcić. Siny, siny, sinoniebieski dym... Kierowca postanowił poprawnie zwolnić, noga z gazu, redukcja biegu - a tu zgrzyt. Trochę niżej - głośny zgrzyt. Co tu dużo mówić, fachowiec spuścił olej ze skrzyni (co skończyło się jej zniszczeniem) i nalał do silnika (co dało dymienie).

    - Wszelakie cuda ze składaniem aut po wypadkach są już chyba w innej kategorii, bo są aż przykre. Pomyślcie o dwóch Matizach spawanych w jednego na słupkach przednich... Co ciekawe, w razie wypadku, dobry spaw z pewnością wytrzyma. Za to nadwozie z łatwością złamie się tuż obok niego.


  9. #9
    Admin Forum Avatar mpDante
    Zarejestrowany
    wrz 2010
    Skąd
    dolnośląskie
    Postów
    4,071
    Podziękowano Thanks Given 
    1,821
    Podziękowano Thanks Received 
    0
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    10

    Domyślnie

    Oglądzie "Będzie pan zadowolony" na TVN Turbo? Jak na to patrzę, to strach oddać jakiekolwiek auto do warsztatu... 90% warsztatów odwala większe lub mniejsze ******wa na kosztach i częściach...
    # Szanuj moderatora swego, bo możesz mieć gorszego #
    - Inspekcje @ dolnośląskie -

    Problem z Lenovo? Wesprzyj akcję FB Uwaga na Lenovo

  10. #10
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    maj 2012
    Postów
    33
    Podziękowano Thanks Given 
    1
    Podziękowano Thanks Received 
    0
    Podziękowano
    _______
    Siła Reputacji
    0

    Domyślnie

    To i ja coś napiszę z czasów mojej praktyki zawodowej
    Czasy firmy Polmozbyt (co starsi będą wiedzieć o co biega

    1. Polonez po małym dzwonie - wymiana błotnika i coś trzeba było poprawić palnikiem - 5 cm od miejsca operacji biegnie przewód paliwowy. Blacharz stwierdza, ze przydałoby się zabezpieczyć przed spawaniem... i przystępuje do dzieła. Na efekt nie trzeba było długo czekać - auto się pali, na co blacharz z pełnym spokojem oświadcza: K....wa, wiedziałem, że się zapali... My z kolegami w panice szukamy gaśnicy

    2. Również polonez - kolor biały - malowanie przodu po kolizji (maska, dwa błotniki) - oczywiście różnice w "odcieniu" zobaczyłby ślepy... - klient jak zobaczył wpadł w furię. Kierownik ze spokojem - oczywiście proszę Pana poprawimy itp. itd. będzie Pan zadowolony. Z braku czasu (i podejścia w tamtych "czasach") auto stało miesiąc na parkingu przed warsztatem. Klient wpada z pianą na parking (wiadomo po miesiącu auto całe zakurzone) i stwierdza - no to jednak się udało poprawić

Tagi dla tego tematu

Zakładka

Zakładka

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •